sobota, 29 września 2012

Biochemia Urody: Tonik mleczny AHA 8% - recenzja


Witajcie,

przybywam z recenzją kolejnego produktu ze strony BIOCHEMIA URODY. Produktem tym, jak w tytule, jest tonik mleczny z 8% AHA (skrót dotyczy kwasu alfa-hydroksylowego). Używam tego toniku już 2 miesiące i muszę z zadowoleniem przyznać, że jest po prostu rewelacyjny, ale po kolei...

Postać i skład

Tonik przychodzi do nas w zestawie do samodzielnego zmieszania składników. W skład zestawu, a po zmieszaniu, toniku wchodzi:
  • hydrolat z kwiatu pomarańczy w buteleczce, w której będzie znajdował się gotowy produkt;
  • kwas L-mlekowy 80%, który po zmieszaniu z hydrolatem da nam stężenie 8%, oprócz charakterystycznego dla kwasów alfa-hydroksylowych, działania złuszczającego, ma również działanie nawilżające;
  • mleczan sodu, który jest składnikiem naturalnego czynnika nawilżającego naszej skóry (NMF'u)
  • mocznik, również jest składnikiem NMF'u i ma tak jak mleczan sodu, silne właściwości nawilżające
  • ekstrakt z lukrecji, który zawiera kwas glicyryzynowy o bardzo szerokim spektrum działania, min. silnie nawilżające, przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, przeciwłojotokowe i wiele innych (więcej tutaj: KLIK!)

Więcej o właściwościach poszczególnych składników przeczytacie na stronie producenta, klikając na nazwy składników w punkcie "Zawartość zestawu" : KLIK!

Jeśli chcemy, by tonik wystarczył nam na dłużej i nie stracił swoich właściwości należy dokupić do zestawu konserwant. Po zmieszaniu wszystkich składników mamy gotowy tonik w ciemnej buteleczce. Na załączonej naklejce wpisujemy obliczoną datę ważności, w zależności czy dodajemy konserwant, czy nie. Okres przydatności wynosi 4 tygodnie (bez konserwantu) lub 8 miesięcy (z konserwantem). Instrukcję wykonania oraz wszelkie informacje o właściwościach i stosowaniu toniku również znajdują się na stronie producenta : KLIK!.



Jak taki tonik ma działać na skórę?

Tonik ten, jako że zwiera kwas alfa-hydroksylowy w postaci kwasu mlekowego oraz pozostałe składniki o właściwościach nawilżających, ma przede wszystkim działać złuszczająco i silnie nawilżająco. Działanie złuszczające ma być w tym przypadku delikatne, stopniowe, dzięki niewielkiemu, 8% stężeniu kwasu mlekowego.

Działanie produktu według producenta:

» Tonik w łagodny sposób reguluje odnowę komórkową skóry, usuwając zbędne, zrogowaciałe komórki, dzięki czemu skóra staje się wygładzona, poprawia się jej koloryt i struktura

» Dzięki obecności mleczanu sodu, mocznika i kwasu mlekowego intensywnie nawilża oraz poprawia barierę lipidową naskórka, poprzez stymulację produkcji ceramidów. 

» Dodatek mocznika wspomaga tolerancję kosmetyku oraz uzupełnia jego nawilżające właściwości.

» Spłyca drobne zmarszczki; wpływa na produkcję kolagenu skóry, poprawia jej elastyczność i jędrność. 

» Hydrolat kwiatowy oraz dodatek kwasu glicyryzynowego z korzenia lukrecji, łagodzą ewentualne podrażnienia ze strony kwasu mlekowego oraz działają przeciwzapalnie, zmniejszają zaczerwienienie, stymulują gojenie i regenerację skóry. 

» Działa antybakteryjnie i odblokowuje pory skóry. 

» Delikatnie złuszcza (u niektórych osób może nie powodować widocznego łuszczenia skóry). 

» Wspomaga walkę z przebarwieniami pigmentacyjnymi i pozapalnymi (ślady po wypryskach).

» Zwiększa penetrację i działanie nałożonych w następnej kolejności produktów.

» Polecany jako preparat przygotowujący skórę do silniejszych peelingów i zabiegów złuszczających oraz do stosowania po zabiegach dla przedłużenia efektu. 

Moja opinia

Miałam duże nadzieje związane z tym tonikiem i bardzo chciałam, by się u mnie sprawdzał, tak jak pisze producent. Na szczęście tak jest :) Podpisuję się pod powyższym działaniem obiema rękami. 

Mam cerę mieszaną, bardzo wrażliwą, skłonną do niedoskonałości w postaci zaskórników. Częsty przypadek, nic odkrywczego. Kwasy w pielęgnacji towarzyszą mi od dłuższego czasu, nieustannie (wyjątek czerwiec, lipiec ze względu na najostrzejsze słońce), jednak dlatego, że mam cerę wrażliwą dużo preparatów z kwasami powodowało u mnie, po dłuższym używaniu podrażnienie i widoczne łuszczenie. Na krótką metę efekt łuszczenia mi nie przeszkadza, ale na dłuższą robi się już uciążliwy. 

Ten tonik ma tak dobrane stężenie kwasu, że złuszcza skutecznie, ale delikatnie. Na początku stosowania, przez chwilę po użyciu, pojawia się pieczenie, ale pewnie nie u każdego. Zależy to od wrażliwości danej skóry. Uczucie to bardzo szybko mija. Efekt zauważalnego łuszczenia pojawia się podczas używania tego toniku bardzo rzadko, a jak już to delikatny. Co mnie dodatkowo w tym produkcie urzekło, to jego właściwości nawilżające przez duże N! Nie chciało mi się wierzyć, że tonik może tak nawilżać skórę, ale moją nawilża wprost rewelacyjnie. Używam go wieczorem, przecierając twarz płatkiem kosmetycznym. Nawilżenie jest czasem na tyle wystarczające, że nie nakładam już później żadnego innego kosmetyku, co nie obciąża dodatkowo skóry. 

Jakie efekty zauważyłam? Rozjaśnienie, ujednolicenie powierzchni skóry, odblokowanie i zwężenie porów, zaskórniki na nosie zostały bardzo zredukowane i jakiekolwiek niespodzianki wyskakują naprawdę sporadycznie. Stopniowo usuwa również ślady po wcześniejszych wypryskach. Stymuluje skórę do regeneracji. Kocham ten tonik miłością wielką (mimo, że czasem mnie szczypie przez chwilkę) i na pewno kupię następne opakowanie. Skład ma dla mnie wprost idealny.

Produkt ten jest odpowiedni dla cer z tendencją do zmian trądzikowych, gdzie trzeba zadbać o odblokowywanie porów, dla cer zmęczonych, poszarzałych, z drobnymi zmarszczkami, przebarwieniami i śladami po wypryskach, które dzięki złuszczeniu ulegną redukcji. Właściwie tonik ma tak uniwersalne działanie, że mogę go szczerze polecić każdemu. Delikatne działanie złuszczające i nawilżające jest pożądane dla każdego typu skóry.

Mam nadzieję, że recenzja komuś się przyda. 
Zaznaczam też, że jest to w 100% moja opinia, jako kosmetologa.
Nie sponsoruje mnie żadna z firm.

Pozdrawiam serdecznie,
xoxo,
Zimi.

środa, 26 września 2012

Burgund czy szmaragd? Najlepiej oba! :)



Witajcie kochani,

odkryłam ostatnio, że czasami na tańszych bazarach można dorwać coś, co nie musi być wcale takie złe. W ubiegłym tygodniu, z głupa i ciekawości weszłam do takiego bazarowego sklepu. Rozglądałam się i rozglądałam, upewniając siebie, że nic tu wartego uwagi nie ma. Miałam już wychodzić, kiedy na dziale z butami mignęły mi dwa kolory, bardzo modne w tym sezonie, czyli burgund i ciemny szmaragd. Podeszłam bliżej, buty okazały się czółenkami na obcasie. Bardzo mi się spodobały, ale sceptycznie im się przyjrzałam (w końcu było to tanie obuwie). Zaskoczyło mnie jednak to, że w stosunku do ceny wcale nie są tak źle wykonane. Przymierzyłam i stwierdziłam, że jak na buty na obcasie, są wygodne. Gryzłam się dłuższą chwilę, czy kupić, czy nie kupić? Pomyślałam, że wezmę jedną parę. Ale który kolor? Burgund czy szmaragd? Wtedy podeszła do mnie pani ekspedientka i powiedziała, że mają teraz jakąś promocję i przy kasie odejmują od wszystkiego 30% :)  Popatrzyłam na ceny butów, obliczyłam rabat, zaśmiałam się i...wrzuciłam obie pary do koszyka, zapłaciłam (nawet się nie przyznam ile ;P)  i wyszłam :)  

Pomyślałam, że takiej kasy nie będzie mi szkoda nawet jak ubiorę owe szpilki z kilka razy :) Co prawda, zazwyczaj jestem zdania, że lepiej kupić buty porządne i ze skóry, ale zasada ta u mnie obejmuje raczej klasyczne kolory, które nie wychodzą z mody z prędkością światła. Jeśli zaś chodzi o sezonowe kolory to może lepiej, na te kilka razy nie wydawać fortuny :] 

Tak się prezentują moje tanie nabytki :D








W zależności od światła kolor jest jaśniejszy lub ciemniejszy



A co Wy o nich sądzicie?

Pozdrawiam serdecznie,
xoxo,
Zimi.


sobota, 22 września 2012

Zakupy z DM



Cześć :)

w tym poście odkrywam sekret toreb z zakupami z drogerii DM. Jak już większość z Was wie, są to drogerie niemieckie, funkcjonujące także w Czechach. Przy okazji wycieczki do Pragi, nie mogłam się tam nie udać na drobne zakupy. 

Szczerze mówiąc to mam jakiś, taki dziwny efekt, że jak nie mam dostępu do kosmetyków z DM, a widzę je na Waszych blogach to wydaje mi się, że tyyyyllleee rzeczy bym chciała i potrzebowała... he he ;] A kiedy przyszło co do czego i znalazłam się w owej drogerii z załadowanym portfelem, to stanęłam przed tymi półkami uginającymi się od kosmetyków i zaczęłam się zastanawiać co kupić... Co tak naprawdę jest mi potrzebne?...Sama siebie zaskoczyłam, że tego co znalazło się w koszyku, wcale nie było wiele...

Jedynym pewniakiem i celem zakupowym był olejek do ciała Alverde "Patchouli, Cassis", którego nie udało mi się zakupić w czerwcu w Niemczech (wszystkie były wykupione ;/). Reszta zakupów to tzw. spontan.

Do rzeczy jednak...oto zakupione produkty:

1. Alverde, olejek do ciała Patchouli, Cassis - najpierw kupiłam jedną buteleczkę, użyłam i zakochałam się momentalnie. Następnego dnia zakupiłam jeszcze jedną zapasową, bo jesień i zima długa, a produkt dość szybko się zużywa. Zapach ma piękny, intrygujący. Więcej nie piszę, bo zrobię później recenzję.




2. Alverde, olej do włosów, z olejem arganowym i migdałowym, będę testować jak skończy mi się obecnie używany olej łopianowy z Green Pharmacy, o którym pisałam we wcześniejszych postach : KLIK!



3. Balea, krem do rąk z 5% mocznikiem do bardzo suchej skóry - kosztował ok 40 koron (ok.7 zł) i nie chcę na razie niczego za szybko zdradzać, ale chyba znalazłam swój ideał...



4. Alverde, szampon z serii Repair do włosów zniszczonych i łamliwych, jestem ciekawa jak się sprawdzi ta seria, ponieważ z poprzedniej odżywki Alverde z serii Aloes i Hibiskus byłam naprawdę bardzo zadowolona...
5. Alverede, odżywka z tej samej serii, produkty zawierają wyciągi z avokado i winogron oraz nie zawierają silikonów.


6. Alverde, lip liner, nr 19 Terra - piękny kolor, który stosuję na całe, wcześniej nawilżone usta, podkreśla je naturalnie, dając efekt nieco podobny do makijażu permanentnego, gdzie usta są jedynie o kilka tonów przyciemnione...



7. She, all in one jumbo pen - wielofunkcyjna kredka jumbo, nie znam tej firmy, ale produkt mnie zaciekawił więc wzięłam, może pełnić funkcję cienia i rozświetlacza, już używałam i przypadła mi do gustu, pięknie rozświetla
i odmładza spojrzenie, dostępne były dwa odcienie, ja mam perłowo-różowy, drugi był coś z brązem, fajne, wykręcane opakowanie.




Jak widać, wcale dużo nie nakupiłam, ;P a myślałam, że będzie tego więcej. Rzecz jasna po czasie pojawią się tutaj recenzje owych produktów. Mam nadzieję, że same pozytywne... A może już ktoś z Was używał któregoś z tych produktów? Chętnie poznam każde zdanie :)

Pozdrawiam Was serdecznie i ślę dużo ciepła w ten pierwszy dzień jesieni :)
xoxo,
Zimi.










piątek, 21 września 2012

Praga - outfity i kilka fotek z wycieczki



Witajcie Moi Drodzy,

w ostatnim poście wspominałam, że udaję się do Pragi. No więc byłam, zobaczyłam (choć za krótko na wszystko)
i wróciłam. Jednak Praga tak mnie oczarowała, że zamierzam tam kiedyś wrócić na dłużej. Chyba nigdy tak naprawę nie doceniałam naszych sąsiadów, a niesłusznie. 

Praga jest przepięknym miastem, powiedziałabym nawet, że całe miasto to jedne wielkie muzeum. Trzeba tam pojechać, żeby zrozumieć co mam na myśli. Zrobiliśmy około 2000 zdjęć, a i tak nie są w stanie oddać klimaciku, który tam panuje. Każdemu, kto kocha podróżowanie tak, jak ja, gorąco polecam wycieczkę do Pragi. Tym bardziej, że leży niedaleko nas :)

A teraz zapraszam na zdjęcia moich dwóch Praskich outfit'ów, a następnie kilka fotek z miasta :)

Outfit nr 1

Cała ja, czyli wygodna, nieco college'owa elegancja :)
Na Placu Wacława



Poniżej w okolicach Wieży Prochowej



Poniżej, na ulicy Paryskiej :)


biała koszula wiązana pod szyję - Promod
sweterek w romby - SH
czarne, grube spodenki - no name
pasek - Mohito
rajstopy - House
biżuteria - Diva
buty - Allegro
torba - Mizensa (etorebka.pl)
trench - Carry

Outfit nr 2

Zmieniona została tylko góra, ze względu na ograniczenie bagażu do minimum. 

Okolice Hradczan











koszula w kratę - H&M
kaszmirowy sweterek - F&F (SH)
okulary - New Yorker


Trochę fotek ogólnych ze zwiedzania Pragi :)
Zapraszam na foto-zwiedzanie ze mną :)


Katedra św. Wita na Hradczanach


Panorama Pragi

Dworzec Główny, ach żeby tak nasze były tak zaopatrzone...

Opera

Muzeum Narodowe

Słynny Hotel Grand Europa, kręcono tu Mission Impossible

Taka, tam mała lampeczka uliczna...

Akurat trafiłam na odbywający się w Pradze Fashion Weekend, a po nim był Praski Fashion Week


Prawdziwy Człowiek Orkiestra

Wieża Prochowa




Wymarzone Melisski z wisienkami...

Coś na wieczór ;P - modowe eksponaty na Złotej Uliczce

Modowe eksponaty na Złotej Uliczce

Złota Uliczka

Rynek


Ulica Paryska = same butiki sławnych projektantów

Co by tu nabyć...

...ten wpadł mi w oko, ale niestety nikt nie chciał mi rozmienić drobnych :P :D :D

W raju...

Tylko u Czechów - Czerstwe pieczywo każdego dnia z ich piekarni :)))


Pasowałby mi do trench'a ;]

Wasze Zdrówko! :)))

Te kilka zdjęć i tak nie oddaje uroku jaki posiada Praga. Stare budowle pochodzące z różnych epok, bogata architektura, setki zabytków, klimatyczne uliczki i knajpki. Cudowne mniejsze i większe, kolorowe sklepy. Nic tylko tam być, rozkoszować się tym miejscem, zwiedzać i robić zakupy ;] Jak wspomniałam na początku, muszę tam kiedyś wrócić i zostać na dłużej...

... jest jeszcze jeden pozytywny aspekt wycieczki do Czech, bardziej związany z tematyką bloga, czyli obecne
w Czechach drogerie DM i możliwość zakupu kosmetyków niedostępnych nigdzie indziej...


Ciekawych zawartości toreb, zapraszam na moje kolejne posty :)

 Mam nadzieję, że wycieczka po Pradze się Wam podobała :)

A Wy macie swoje ukochane miasta? Jakie polecilibyście odwiedzić?

Tymczasem pozdrawiam Was serdecznie,
xoxo,
Zimi.