niedziela, 11 września 2011

Dwa tusze, dwie ceny, podobny efekt...czyli moje ulubione tusze do rzęs

Jak większość z nas kocham długie, wyraziste rzęsy, które podkreślają spojrzenie
 i sprawiają, że wyglądamy sexy :)
Właściwie do najważniejszych i podstawowych kosmetyków zaliczam podkład, róż do policzków oraz właśnie tusz.
Dla oka tusz jest najważniejszy. Możecie nie wiem jak pięknie pomalować oko cieniami, ozdobić brokatem i cyrkoniami itp., a nie pomalujecie rzęs to i tak nie będzie efektu. Nie będzie w tym oku wyrazistości, piękna i "tego czegoś". Natomiast w sytuacji odwrotnej, kiedy dobrze wytuszujemy rzęsy i nie dodamy niczego więcej, oczy i tak nabiorą piękna.
Opiszę dziś więc dwie, spośród moich propozycji tuszowych.
Ogólnie nie narzekam na swoje rzęsy. Są raczej dłuższe niż krótsze, nawet gęste, 
ale cienkie i łatwo poddają się podkręcaniu przez tuszowanie.

Moimi "czarnymi końmi" wśród tuszy do rzęs są: Yves Saint Laurent False Lash Effect oraz o wiele tańszy tusz z My Secret (drogerie Natura) Extra Lash Mascara.

Pierwszego używałam YSL ponieważ daje on faktycznie niesamowity efekt. Nie każdy może lubi efekt sztucznych rzęs, ale ja tak. Im dłuższe, grubsze, gęściejsze tym lepiej (oczywiście wszystko estetycznie rozczesane). Naprawdę gdy go używam wiele osób pyta czy mam swoje rzęsy czy przedłużane :)
Tusz ten jednak trzeba umiejętnie stosować, ponieważ na początku, kiedy jest jeszcze bardzo świeży, można się nim zabrudzić i posklejać niektóre rzęsy, ale po krótkim czasie tusz nieco gęstnieje i wtedy jest idealny.
Uważam, iż kosmetyki YSL są godne uwagi, chociaż w naszym kraju są nieco za drogie
 (w porównaniu z zachodem) ;/
Dodatkowo ekskluzywne tusze do rzęs ładnie pachną, prawie jak nuta perfum, żaden chemiczny zapach nie jest w nich wyczuwalny. Niemałym plusem jest również opakowanie. Cudne, błyszcząco-złote. Po prostu luksusowe :)

Tak to wygląda:




Długo byłam wierna temu tuszowi, a kosztował mnie nie mało bo w Douglasie kosztuje ok. 130zł, ale jakoś nie wierzyłam, że tani tusz może dać efekt jaki mnie satysfakcjonuje :P
Jakież było moje zdziwienie, kiedy z ciekawości jak maluje się silikonową szczoteczką, zakupiłam w Naturze tusz z My Secret Extra Lash Mascara :) Kosztował 10zł :P


Tzn. po pierwszych użyciach nie byłam z niego zadowolona, ale później dałam mu drugą szansę i doszłam do wniosku, iż na moich rzęsach, przy kilku warstwach daje efekt prawie identyczny jak ten z YSL. Nie jest to dokładnie to samo, ale różnica jest niewielka. Więc po co przepłacać?
No może dla ładniejszego zapachu i opakowania YSL :)
Obecnie robię tak, że jak mam przypływ gotówki to kupuję YSL, a kiedy chcę oszczędzić lub wydać więcej na coś innego to używam tuszu My Secret.
Tusz z MS ma też bardzo dobre recenzje na wizażu.
Reasumując - szczerze polecam oba tusze.

Dodam jeszcze, że przetestowałam ostatnio również najnowszy tusz z Loreal'a - Lash Architect 4D i stwierdziłam, iż ten szum i rozgłos to przerost formy nad treścią. W rzeczy samej jest to całkiem przyzwoity tusz, ale żeby robił z rzęsami jakieś cuda na miarę 4D? Raczej nie. Efekt jest porównywalny z wszystkimi innymi tuszami Loreal'a i innymi od lat goszczącymi w drogeriach.

To tyle jeśli chodzi o moje przemyślenia tuszowe :D

Jakie są wasze ulubione tusze, które możecie polecić?

Pozdrawiam Was gorąco,
xo xo
Zimi

sobota, 10 września 2011

Jesienno-zimowy kawosz i jego gadżety ;)

Jesień i zima zbliżają się coraz większymi krokami. Coraz częściej czuć to w wieczornym powietrzu. Ogólnie o wiele bardziej lubię lato, no jesień też o ile jest to złota jesień. Nie znoszę zimna i deszczu, ale jesień i zima należą do przyjemnych wówczas, gdy znajduję się w ciepłym domku :)

Któż nie lubi owinąć się ciepłym kocykiem, palić świeczek zapachowych, czy olejków i poczytać dobrej książki, gdy deszcz bije w okna, a na dworze ziąb?


Ja dodatkowo, szczególnie jesienno-zimową porą popołudniu lubię pić dobrą kawę :)
Oczywiście mam w domu specjalny ekspres ciśnieniowy z funkcją spieniania mleka itp., ale nie zawsze chce mi się go używać. Wiecie... napełniać, czyścić i inne te duperele :P
Pokażę Wam inne gadżety, które wykorzystuję do zaparzenia pysznej kawki ;]

Jako fanka Starbucks'a dostałam na urodziny min. kubek właśnie z tej firmy.
Starbucks sprzedaje kubki wraz ze specjalnym kubkiem-nakładką do parzenia kawy.
Kiedy piję kawę w pojedynkę nie ma bardziej funkcjonalnego parzenia. Pijam tylko kawę naturalną, ale nie lubię związanych z tym fusów, a dzięki specjalnemu sitku nakładanemu na kubek, fusami możemy się nie przejmować, a kawa parzy się idealnie.

A więc tak to wygląda...


Dodatkowo kubek ma duże uszko i jest super poręczny i wygodny <3


Tak wygląda wszystko rozłożone.


Najpierw zakładamy na kubek największe sitko, gdzie wsypujemy kawę.


Następnie wkładamy drugą część również z sitkiem, gdzie po jej brzegi wlewa się gorącą wodę.


Na koniec przykrywamy wszystko wieczkiem, czekamy chwilkę i..........pyszna kawa gotowa! :)

A jeśli chcemy zaparzyć większą ilość kawy, dla kilku osób to polecam specjalny dzbaneczek, który również nie pozwala by fusy znalazły się w naszej filiżance czy kubku.
Jest to zazwyczaj zwykły szklany dzbanek ze specjalnym sitkiem-ściągaczem fusów :)
Cała filozofia polega na wsypaniu naturalnej kawy do dzbanka, zalania gorącą wodą, nasadzeniu specjalnej pokrywki z sitem, które powoli należy ściągnąć w dół dzbanka. Fusy zostają uwięzione na dnie, a my możemy się delektować pyszną i naturalną kawą :)


Wiele ludzi unika picia naturalnej kawy ze względu na fusy właśnie :P
Jak widać można tego uniknąć i nie spożywać chemii, którą jest tzw. kawa rozpuszczalna, a w istocie napój kawopodobny.
Ja dodatkowo kupuję kawę ziarnistą i zawsze mielę ją tuż przed zaparzaniem. Uwielbiam kiedy ten aromat rozchodzi się po mieszkaniu <3
Moimi ulubionymi markami jest wspomniany już Starbucks oraz Kawa Bohema z Krakowskiego Kredensu (którą mam obecnie) i różne kawy Tchibo kupowane na wagę.

Nie zapominajmy o tym, że naturalna kawa zawiera antyoksydanty :)))
Ale wszystko z umiarem, bo kofeina.



A jaką Wy lubicie kawę jeśli pijacie?

xo xo
Zimi 

środa, 7 września 2011

Metaliczne oczy - nowy nabytek cienie Saffron :)

Wczoraj wybrałam się z psiapsiółą do miasta by zrobić rozeznanie w aktualnym asortymencie sklepów. Mieszkam w niewielkim mieście, a na zakupy zazwyczaj udaję się do większych miast i centrów handlowych. Czasami jednak warto pobuszować 
w mniejszych miejskich sklepikach, gdyż można się miło zaskoczyć. Otóż na jednej z ulic znajduje się niewielki sklep odzieżowy. Postanowiłyśmy wejść do środka. Okazało się,
 że w środku znajduje się też niewielkie stoisko kosmetyczne, które prowadzi dziewczyna sprowadzająca różne (także markowe) kosmetyki oraz perfumy z Anglii :) Ceny naprawdę mnie miło zaskoczyły! A wybór był całkiem spory. Produkty Lancome, Estee Lauder, Bourjois, Loreal, Maybelline, Revlon, Rimmel, Astor i inne. Dodatkowo różne perfumy w rewelacyjnych cenach! Psiapsióła np. zakupiła sobie zapach Kate Moss (ten pierwszy), flakon 100ml za 100zł! W Douglasie 100ml kosztuje 260zł <OMG> :P Cóż za okazja! A tak btw to nie rozumiem cen kosmetyków w Polsce. Niesprawiedliwe jest to,
 iż my musimy płacić więcej za coś co na zachodzie jest w normalnych cenach?!
Wracając jednak do sedna sprawy...ja w tym momencie posiadam zadowalającą mnie kolorówkę, więc skusiłam się tylko na bardzo tani zakup. Czekam też na nową dostawę
 w tym stoisku, która ma być podobno pod koniec września :D Moim zakupem jest paletka metalicznych cieni do powiek londyńskiej firmy SAFFRON. Zapłaciłam za nią ta-daaaaaa.....10zł! Jak za darmo :D

Oto jak się ten nabytek prezentuje:




1. Białe złoto (na powiece jasne złoto)


2. Miedź


3. Stare złoto



4. Brąz


5. Brąz z bordem









Jak na 10zł to cienie są niesamowicie napigmentowane.
Nie wiem jeszcze jaką opinię ma ta firma w Anglii, ale ja jestem bardzo zadowolona.
Są trwałe i nie osypują się. Idealne do jesiennych i wieczorowych makijaży :)

Dobra kończę bo któż to będzie czytał :D 

Znacie może tę firmą lub macie jakieś opinie na ten temat?

xo xo
Zimi

Lakiery na jesień/zimę - mój wstępny zbiór

Napisać mogę, iż zbieranie jesienno-zimowych lakierów jest już niemal zakończone. 
Większość z nich to metaliki, brokaty i intensywne barwy.
Poniżej prezentuję Wam to co dotychczas udało mi się znaleźć :)





A teraz osobno :)

1. Essence Moonlight (edycja limitowana) nr 01 live forever
barrrrdzo długo mi się trzyma :)
ciemno srebrny brokat/metallic


2. Golden Rose - Miss Selene nr 229
ciemny metaliczny grafit (ciężko go na foto oddać ;/)


3. Golden Rose - Miss Selene nr 136
metallic - platyna



4. Golden Rose - Miss Selene (nie mam numerka :/)
metallic niebieski (od czasu do czasu lubię coś takiego do jeansów ;))



5. Maybelline - Express finish nr 61 blue star
Jeden z moich hitów :)
Kolor to ciemny fioletowo-granatowy z brokatowymi drobinkami
wygląda jak niebo nocą lub ten kamień szlachetny "noc pustyni"
zdjęcia tego aż tak nie oddają, ale kolor jest przepiękny <3






6. Inglot nr 964
przedstawiony w moim poście : KLIK




7. art de Lautrec nr 07
metaliczny malinowo-różowy



8. Rimmel - lycra pro nr 431 gold infusion
Kolejny z moich ulubionych!
Cudowne stare złoto <3





9. Golden Rose - Miss Selene nr 158
metaliczny złoto-miedziany



10. Golden Rose - Miss Selene nr 159
metaliczna miedź



11. Wibo - Lovely Color Mania nr 87
ciemna, spokojna marchew
w moim poście: KLIK




Tak się prezentuje moja kolekcja na tą chwilę i jestem bardzo zadowolona.
Może jeszcze się na coś skuszę, ale to już naprawdę musi mnie zauroczyć :P

xo xo :*

Zimi