Witajcie :)
tym razem nie kosmetycznie i nie modowo, a bardziej kulinarnie, jedzeniowo ;)
Jestem wyznawcą zasady: "jesteś tym co jesz".
Żeby być kimś zdrowym, dobrze się czującym i dobrze wyglądającym należałoby więc jeść jak najzdrowsze produkty. W dzisiejszym świecie coraz trudniej się zdrowo odżywiać, gdyż producenci żywności świetnie potrafią konsumentów oszukiwać. Mimo to, wciąż mamy wpływ na to, jak nasze posiłki będą wyglądać i czy będą dostarczać wszystkich składników zapewniających nam dobre samopoczucie i zdrowy, piękny wygląd.
Zainspirowana podobnymi postami na innych blogach, chciałabym Wam pokazać jak zazwyczaj wygląda u mnie najważniejszy posiłek dnia, czyli śniadanie.
Let's go :D
Pierwszą spożywaną rzeczą po przebudzeniu jest szklanka niegazowanej lub delikatnie gazowanej wody mineralnej. Czasami z dodatkiem cytryny.
Herbata pita przeze mnie musi być zielona, biała, czerwona lub rooibos (z czerwonokrzewu afrykańskiego). Takie herbaty zapewniają porządną dawkę przeciwutleniaczy, które zwalczają wolne rodniki niszczące każdego dnia wiele komórek naszego organizmu.
Najczęstszym śniadaniem i najszybszym do przygotowania jest mieszanka płatków zbożowych
z dodatkiem świeżych owoców i jogurtu. Składniki płatków wybieram i mieszam sama, gdyż wiele producentów gotowych mieszanek po prostu oszukuje. Wybieram płatki orkiszowe, żytnie, pszenne, owsiane, kukurydziane, pestki dyni, nasiona lnu, słonecznika oraz suszoną żurawinę. Czasem dodaję też odrobinę zwykłych, czekoladowych kuleczek dla smaku. Mieszam wszystko razem i przechowuję już gotową mieszankę. Do tego dodaję świeżych owoców np. banana pokrojonego w plasterki, mango, kiwi,
a w lecie sezonowe owoce (truskawki, maliny, jeżyny, jagody, borówki). Na koniec zalewam wszystko jogurtem naturalnym lub owocowym. Jest to najszybsze i długo sycące śniadanie (ziarna zbóż i nasiona wolno się trawią), zapewniające odpowiednią ilość błonnika.
Kolejną wersją mojego śniadania są oczywiście kanapki. Jednak unikam białego pieczywa z bezwartościowej mąki, które nie zawiera nic oprócz pustych kalorii (nie żebym liczyła kalorie i była na diecie, ale po co jeść coś, co nie ma wartości?). Preferuję ciemne, żytnie i pełnoziarniste pieczywo. Z tym jednak trzeba uważać, gdyż producenci zabarwiają zwykłe, białe pieczywo dodając karmelu jako barwnika. Klient kupuje przekonany, że to zdrowe, ciemne pieczywo.
Do kanapek wybieram często sery. Żółte, pleśniowe, mozzarella. Ograniczam spożycie wędlin, gdyż większość zawiera dziś rakotwórcze azotyny. Na ten aspekt warto zwrócić też uwagę kupując żółte sery. Część producentów konserwuje je właśnie azotynami (E249,E250), a część stosuje w tym celu enzym naturalnie występujący w organizmie - lizozym. Oczywiście lepiej wybierać te drugie. Oprócz serów do kanapek dodaję jajka z odrobiną majonezu, rzodkiewkę, szczypior, a także kiełki różnych roślin, które wysiewam sama w specjalnej kiełkownicy. Uwielbiam kiełki, naprawdę dodają ciekawego charakteru najzwyklejszej kanapce :) Najlepsze wg mnie to kiełki rzodkiewki, rzeżuchy, lucerny i soczewicy.
Śniadaniem, które funduję sobie, kiedy mam więcej czasu to oczywiście naleśniki. Najbardziej lubię je jeść z konfiturami babcinej roboty i stopioną gorzką czekoladą :) W lecie również z sezonowymi owocami i twarożkiem.
Niezła bomba kaloryczna, więc idealne przed aktywnym dniem.
To już koniec moich śniadaniowych wywodów :)
Mam nadzieję, że post się spodobał i nabraliście ochoty na tego typu jedzonko.
A może podpowiecie co jeszcze zdrowego można na początek dnia skonsumować?
Pozdrawiam serdecznie,
xoxo
Zimi